Czym jest Miłość
Zródło: http://www.stankovuniversallaw.com/2018/09/whats-love/
Georgi Stankov, 5 Września, 2018
Fragment książki “Gnostyczna Tradycja Filozofii Zachodniej“, Część 3: Język jako Granica Gnozy, s. 244, 2004
Z niemieckiego na angielski przełożył autor
To co rozumiemy dziś przez miłość, czy to w literaturze, sztuce czy w życiu codziennym, w zdecydowanej większości przypadków nie ma nic wspólnego z pierwotnym, astralnoenergetycznym zjawiskiem miłości, a jedynie z powiązanymi z niepokojem interpretacjami przeróżnych wzorców zależności, które podsumowane są przez określenie “miłość”. Okoliczność ta wyjaśnia wiele pomyłek i nieporozumień, które nigdzie nie pojawiają się tak masowo jak w związkach miłosnych i dostarczają treści na liczne prezentacje literackie. Nawet ta książka nie jest odporna na ten zarzut. Często używam terminu „miłość bezwarunkowa”, aby odróżnić tę koncepcję od zwykłego pojęcia miłości, wiedząc, że popełniam tym samym tautologię: prawdziwa miłość jest zawsze bezwarunkowa.
Jeśli uważa się
miłość za zjawisko astralnoenergetyczne – a nie ma innego prawdziwego sposobu
patrzenia na to zjawisko – wtedy określenie to opisuje wysoce zaawansowany stan
konstruktywnej interferencji na poziomie psychicznym, który jest również w
pełni akceptowany oraz uwewnętrzniany przez umysł bez jakichkolwiek zastrzeżeń i
przy pełnej tego świadomości. Taki stan może być osiągnięty przez wcieloną
duszę dopiero na końcu jej “ścieżki miłości i oświecenia”, to jest, dopiero na
końcu jej cyklu inkarnacyjnego. Dlatego też ziemska miłość nie jest stanem, a
procesem.
Wcielona dusza
musi doświadczyć całego spektrum swoich uczuć, które wyzwalane są przez
najbardziej wzniosłe i najbardziej okropne doświadczenia; musi wielokrotnie
przechodzić w górę i w dół na skali intensywności swoich uczuć, aż nauczy się
radzić sobie z nimi w kreatywny sposób. Oczywiste jest, że podczas tego
ćwiczenia umysł musi nieustannie stawiać czoła wyzwaniu ujarzmiania tych
kolosalnych, emocjonalnych energii astralnych. Ludzki umysł przez całe życie
musi odgrywać rolę emocjonalnego poskramiacza, nawet w tych momentach, kiedy
emocje wydają się drzemać.
Nie da się nauczyć
właściwego radzenia sobie z pełnym zakresem ludzkich emocji w ciągu jednego
wcielenia. Nawet cykl inkarnacyjny 70-80 żyć jest niewystarczający, aby
doświadczyć oraz znieść wszystkie emocje i emocjonalne natężenia. To, co
człowiek może jednak osiągnąć, to głębokie zrozumienie wszystkich uczuć i
rozwinięcie nieoceniającej akceptacji w uzmysłowieniu sobie, że wszystkie pozytywne
i negatywne emocje są nieodłączną częścią jego ziemskiej egzystencji, które
wraz z rosnącym doświadczeniem scalają się w harmonijną Całość, ponieważ są
one energetycznymi U-zbiorami i nie mogą się wzajemnie wykluczać.
Tak jak białe
światło, które powstaje w wyniku fuzji wszystkich kolorów spektrum widzialnego,
które w każdym momencie mogą być rozdzielone ponownie, tak miłość jest końcowym
produktem połączenia się wszystkich uczuć – radosnych i bolesnych– które zawsze
mogą być doświadczone osobno, nawet przez stare dusze. Miłość jest konstruktywną
interferencją wszystkich uczuć bez wyjątku. To połączenie objawia się na
poziomie umysłu jako bezwarunkowa akceptacja.
W ramach tego modelu
można wyobrazić sobie, że każda barwa widmowa może być arbitralnie przypisana konkretnemu
wzorcowi emocjonalnemu, dla przykładu: kolor czerwony – złości, kolor zielony –
zawiści, kolor żółty – zazdrości, kolor fioletowy – rozpaczy, itd.
Istota ludzka
przechodzi przez te wszystkie kolory i uczucia podczas swoich ziemskich inkarnacji
oraz gromadzi je jako pamięć emocjonalną.
Przez cały ten proces, wcielona osobowość uświadamia sobie, że energia psychiczna,
tak jak generalnie cała energia, jest stale w ruchu, tak że nie jest się zawsze
zezłoszczonym, smutnym, zawistnym albo zazdrosnym, ale doświadcza się również momentów
zadowolenia, szczęścia, wspaniałomyślności i tak dalej. Gdy rośnie
doświadczenie, człowiek uczy się coraz pewniej radzić sobie mentalnie z tymi
zmiennymi stanami emocjonalnymi i prowadzić je w pożądanym kierunku przez
zaakceptowanie ich jako części swojej ziemskiej tożsamości i przez doprowadzenie
ich do wzajemnej harmonii. W ten sposób inkarnująca osobowość podnosi wibracje
swojego ciała emocjonalnego oraz mentalnego i usuwa wzorce strachu o niskiej
częstotliwości.
Bez wchodzenia w
szczegóły, ponieważ ten temat jest prawie niewyczerpywalny, należy tyle
powiedzieć: z wcielenia na wcielenie osobowość rozwija zdolność harmonizowania
swoich zróżnicowanych uczuć i przekształcania ich w miłość. Bolesnym
doświadczeniem, które każdy przeżywa podczas procesu inkarnacyjnego, jest to,
że nie można zaprzeczyć swoim uczuciom, ponieważ w takim przypadku nie
rozpuszczają się one, a stają się energetycznie skondensowane i magazynowane są
głęboko w pamięci komórkowej. Z tego miejsca, przy najmniejszej okazji mogą
wybuchnąć z wielką brutalnością i wyrządzić zło.
“Belle Époque”
końca XIX wieku i początku wieku XX, która kształtowana była przez ideę drobnomieszczańskiej
idylli, podczas której przemoc, nienawiść i agresja powierzchownie się nie
pojawiały, a co najwyżej w dopuszczalnej, naukowej formie współczesnej psychoanalizy,
zakończyła się, jak dobrze wiadomo, niewyobrażalnymi okrucieństwami I wojny
światowej, która za jednym zamachem zniszczyła tą sielankę na zawsze. Energia
musi płynąć – zwłaszcza energia emocji. Pomimo tego historycznego doświadczenia,
jeden z największych błędów naszych czasów – wiara w “poprawność polityczną”, która
wymaga tego, żeby negatywne emocje, takie jak nienawiść, agresja, chciwość, itd.,
były tłumione w celu rozwinięcia emocji pozytywnych – świętuje bezprecedensowy renesans.
Nie ma nic
bardziej mylnego niż to! Przez tłumienie nienawiści nie stworzy się miłości, bo
miłość nie jest przeciwieństwem nienawiści. Uczucia nie są N-zbiorami, które
się wzajemnie wykluczają, ale U-zbiorami, które mieszają się tak jak kolory spektrum
widzialnego w celu tworzenia białego światła miłości. Dopiero wtedy, kiedy
obecne jest całe spektrum uczuć, może powstać białe światło miłości. Z tych
rozważań wynika, że emocje są nadzwyczaj dynamicznymi, płynnymi stanami energetycznymi,
których nie można wyrazić werbalnie za pomocą ustalonych terminów.
To statyczne
pojmowanie natury emocji jest głównym zródłem niezliczonych wynaturzeń i
złudzeń, które są tak uporczywe i trudne do rozwiązania, że żadne doświadczenie,
nie ważne jak bolesne, nie może ich usunąć. Powszechną iluzją “duetu miłosnego”
jest to, że w idealnym przypadku powinien być wieczny i nierozerwalny – wspólnota
ta powinna stać jak bastion przeciw nieprawości życia i dawać wieczne szczęście.
W iluzji tej, główną rolę odgrywa idea, że miłość jest procesem brania i
dawania. Człowiek czuje się nieszczęśliwy i wierzy, że musi być kochany przez partnera,
innymi słowy, musi od niego otrzymać miłość, żeby być szczęśliwym; albo jest
nieszczęśliwy, ponieważ nie otrzymuje od partnera wystarczająco dużo miłości.
Miłość widziana
jest jak pewnego rodzaju barter, który w dodatku jest towarem deficytowym, dlatego
w obecnych warunkach społeczno-kulturowych większość ludzi trzyma się kurczowo
miłości jak cennego fetyszu i w oparciu o to mentalne odchylenie rozwija różne negatywne
uczucia, takie jak zazdrość, zawiść, poczucie niższości, i narzeka przez całe
swoje życie. To, co zeszło na dalszy plan, to sama miłość.
Miłość jest psychomentalnym
stanem dojrzałości. Człowiek nie potrzebuje być kochanym przez inną osobę, aby
być szczęśliwym, i nie może być też kochanym. Przeciwnie, człowiek musi przede
wszystkim kochać siebie bezwarunkowo, ze wszystkimi swoimi cechami pozytywnymi
i negatywnymi, i później emanować tą miłość na innych ludzi. Ponieważ miłość
przyciąga jeszcze więcej miłości, znajdzie się wystarczająca ilość ludzi otrzymujących
i odwzajemniających tą miłość bezwarunkową, która emanuje z zadowolonej i
szczęśliwej osoby. Jeśli osoba jest rozdarta wewnętrznie przez swoje własne tworzenie
i kieruje się zubożonymi uczuciami lęku, nawet największa miłość nie będzie w
stanie na dłuższą metę uczynić go szczęśliwym i radym.
Każdy musi zatem najpierw
nauczyć się generować miłość w samym sobie – harmonizować antagonistyczne
uczucia swojej psyche. Ważnym spostrzeżeniem, które każdy czyni na tej ziemi
jest to, że doskonała miłość dwojga nie jest możliwa w ciele fizycznym,
ponieważ istota ludzka w stanie wcielonym jest energetycznie odseparowana i
musi nieuchronnie czuć się samotna, nawet jeśli nigdy nie jest sama: jej
bratnie dusze w stanie bezcielesnym są z nią w nieustającym kontakcie telepatycznym
i przekazują jej miłość transcendentalną, której doświadcza na Ziemi, podczas
kilku marnych lat, jako nieosiągalne pragnienie za utraconym rajem wyższych
królestw.
Po tym krótkim
traktacie o miłości zdajemy sobie sprawę, jak dogłębnie niezrozumiana jest
większość zjawisk psychicznych i jak nieadekwatna jest ich językowa prezentacja.
Jeśli weźmiemy języki o największym słownictwie, takie jak angielski i włoski, i
zbadamy ich wszystkie terminy, które odzwierciedlają uczucia oraz inne stany emocjonalne
i doświadczenia, szybko zdamy sobie sprawę, że nawet takie języki kulturowe nie
mają zbyt wielu określeń obejmujących ten duży obszar psychiki ludzkiej. Dodatkowo,
większość terminów jest nienadająca się, aby właściwie uchwycić wyjątkowo dynamiczną,
chwilową naturę emocji. Wynika to częściowo z faktu, że ludzki umysł jest
nadzwyczaj konserwatywny i boi się jakiejkolwiek zmiany, zwłaszcza natury psychicznej.
Z tego powodu, ego-umysł tworzy przeróżne przekonania i zalecenia bazujące na
strachu na temat tego, jak poskromić emocje i uczynić je bardziej stałymi.
Chociaż wysiłki te
skazane są na niepowodzenie, co życie udowadnia raz za razem, i co zostało
przekonująco ukazane w wielu utworach literackich i innych dziełach sztuki, umysł
nadal uparcie obstaje przy swoich błędnych przekonaniach o tym, jakie powinny
być uczucia, i nie ceni sobie żadnych poszukiwań, aby dowiedzieć się, jakie są
naprawdę emocje jako zjawiska astralnoenergetyczne. Ta wywołana lękiem autocenzura
wyjaśnia, dlaczego niewyczerpany zakres ludzkich uczuć traktowany jest przez
wszystkie języki pojęciowo w bardzo wulgarny sposób. Gnostyczna wartość takiego
ustnego przedstawienia psychiki jest bardzo mała.
______________________
Auszug aus dem
Buch “Gnostische Tradition der abendländischen Philosophie“, Teil 3: Die
Sprache als Grenze der Gnosis, S. 244ff, 2004
Was man heutzutage
unter Liebe versteht, sei es in der Literatur, Kunst oder im Alltagsleben, hat
in den allermeisten Fällen nichts mit dem ursprünglichen astral-energetischen
Phänomen der Liebe zu tun, sondern lediglich mit angstbedingten
Interpretationen diverser Abhängigkeitsmuster, die unter dem Begriff „Liebe“
zusammengefasst werden. Dieser Umstand erklärt die vielen Verwirrungen und
Missverständnisse, die nirgendwo so massiv auftreten wie in den
Liebesbeziehungen und Stoff für unzählige literarische Verarbeitungen liefern.
Sogar dieses Buch bleibt nicht davon unberührt. Ich verwende des Öfteren den
Ausdruck bedingungslose Liebe“, um den Begriff von der gewöhnlichen Auffassung
der Liebe zu unterscheiden, wohl wissend, dass ich dadurch eine Tautologie
begehe: Echte Liebe ist stets bedingungslos.
Betrachtet man die
Liebe als ein astral-energetisches Phänomen – eine andere wahrheitsgetreue
Betrachtungsweise gibt es nicht -, dann beschreibt dieser Begriff einen weit
fortgeschrittenen Zustand der konstruktiven Interferenz auf der psychischen
Ebene, der auch vom Verstand uneingeschränkt und in voller Bewusstheit
akzeptiert und verinnerlicht wird. Einen solchen Zustand kann eine inkarnierte
Seele erst am Ende ihres „Weges der Liebe und der Erkenntnis“ erreichen, d.h.,
erst am Ende ihres Inkarnationszyklus. Irdische Liebe ist somit kein Zustand,
sondern ein Prozess.
Die inkarnierte
Seele muss alle Gefühlsspektren, die von den erhabensten und den abgründigsten
Erfahrungen ausgelöst werden, erfahren, sie muss auf der Intensitätsskala der
Gefühle immer wieder rauf und unter, bis sie lernt, mit ihnen schöpferisch
umzugehen. Es leuchtet ein, dass sich der Verstand bei dieser Übung
ununterbrochen der Herausforderung stellen muss, Herr der ungeheueren
emotionalen Astralenergien zu werden. Der menschliche Verstand muss ein Leben
lang die Rolle des emotionalen Dompteurs spielen, auch in solchen Augenblicken,
in denen die Gefühle scheinbar vor sich hin schlummern.
Der richtige
Umgang mit dem gesamten Spektrum der Gefühle kann nicht innerhalb einer
Inkarnation erlernt werden. Auch ein Inkarnationszyklus aus 70-80 Leben reicht
nicht aus, um alle Emotionen und Gefühlsintensitäten zu erfahren und zu
bewältigen. Was der Mensch allerdings erreichen kann, ist ein tiefes
Verständnis für alle Gefühle und eine uneingeschränkte Akzeptanz aus der
Erkenntnis heraus, dass alle positiven und negativen Emotionen ein
unzertrennbarer Teil seiner irdischen Existenz sind, die mit zunehmender
Erfahrung zu einem harmonischen Ganzen verschmelzen, weil sie energetische
U-Mengen sind und sich nicht ausschließen können.
Wie das weiße
Licht, das aus der Verschmelzung aller sichtbaren Spektralfarben entsteht, die
jederzeit erneut getrennt werden können, so ist auch die Liebe das Endprodukt
aus der Verschmelzung aller Gefühle – der freudigen und der schmerzlichen -,
die jederzeit auch von alten Seelen gesondert erfahren werden können. Liebe ist
die konstruktive Interferenz aller Gefühle ohne Ausnahme. Diese Verschmelzung manifestiert
sich auf der Ebene des Verstandes als bedingungslose Akzeptanz.
Man kann sich
innerhalb dieses Modells nun vorstellen, dass jede Spektralfarbe einem
bestimmten Gefühlsmuster zugeordnet werden kann, zum Beispiel: die rote Farbe –
der Wut, die grüne Farbe – dem Neid, die gelbe Farbe – der Eifersucht, die
violette Farbe – der Trauer usw. Der Mensch durchschreitet alle Farben und
Gefühle während seiner irdischen Inkarnationen und speichert sie als
emotionales Gedächtnis. Im Verlauf dieses Prozesses erkennt er, dass die
psychische Energie, wie alle Energie überhaupt, ständig in Bewegung ist, so
dass man nicht immer wütend, traurig, neidisch oder eifersüchtig sein kann,
sondern auch Augenblicke der Zufriedenheit, Glückseligkeit, Großmütigkeit usw.
erlebt. Mit steigender Erfahrung lernt der Mensch mit diesen flüchtigen Gefühlszuständen
verstandesmäßig immer sicherer umzugehen und sie in eine gewünschte Richtung zu
lenken, indem er sie als Teil seiner irdischen Identität akzeptiert und in
Einklang miteinander bringt.Auf diese Weise erhöht die inkarnierte
Persönlichkeit die Schwingungen ihres Emotional- und Mentalkörpers und baut
niederfrequente Angstmuster ab.
Ohne ins Detail zu
gehen, denn dieses Thema ist schier unerschöpflich, soll soviel gesagt werden:
Von Inkarnation zu Inkarnation entwickelt die Persönlichkeit die Fähigkeit,
ihre vielfältigen Gefühle zu harmonisieren und in Liebe umzuwandeln. Eine
schmerzliche Erfahrung, die jeder Mensch im Inkarnationsprozess macht, ist,
dass man seine Gefühle nicht leugnen kann, denn in diesem Fall lösen sie sich
nicht auf, sondern verdichten sich energetisch und werden tief ins zelluläre
Gedächtnis gespeichert. Von dort aus können sie beim geringsten Anlass mit
großer Gewalt nach außen ausbrechen und Unheil anrichten.
Die „belle epoque“
des ausgehenden 19. Jahrhunderts und des beginnenden 20. Jahrhunderts, die von
der Idee einer kleinbürgerlichen Idylle geprägt war, in der Gewalt, Hass und
Aggression äußerlich nicht vorkamen, sondern höchstens in der wissenschaftlich
permissiven Form einer Psychoanalyse, endete bekanntlich in die unvorstellbaren
Grausamkeiten des 1. Weltkriegs, der diese Idylle mit einem Schlag für immer
zunichte machte. Energie muss fließen – vor allem die Energie der Gefühle.
Ungeachtet dieser historischen Erfahrung feiert ein der größten Irrtümer
unserer Zeit – der politisch-korrekte Glaube, dass man negative Gefühle wie
Hass, Aggression, Habsucht usw. unterdrücken muss, um positive Gefühle zu
entwickeln – eine beispiellose Renaissance.
Nichts ist
falscher als das! Indem man Hass unterdrückt, wird man keine Liebe erzeugen,
denn Liebe ist nicht das Gegenteil von Hass. Gefühle sind nicht N-Mengen, die
sich gegenseitig ausschließen, sondern U-Mengen, die sich wie die
Spektralfarben miteinander vermischen, um das weiße Licht der Liebe zu
erzeugen. Erst wenn das gesamte Spektrum der Gefühle vorhanden ist, kann das
weiße Licht der Liebe entstehen. Aus dieser Betrachtung folgt, dass Gefühle
extrem dynamische, fließende energetische Zustände sind, die sich verbal nicht
in festen Begriffen ausdrücken lassen.
Die statische
Auffassung vom Wesen der Gefühle ist die Hauptquelle unzähliger Verirrungen und
Illusionen, die so hartnäckig und widerspenstig sind, dass jede noch so
schmerzliche Erfahrung sie anscheinend nicht austilgen kann. Eine häufige
Illusion von der „Liebe zu zweit“ ist, dass sie im Idealfall ewig und
unverbrüchlich sein soll – die Zweisamkeit soll als Bollwerk gegen die Unbill
des Lebens standhalten und ewiges Glück gewähren. In dieser Illusion spielt die
Idee von der Liebe als einem Vorgang des Gebens und Nehmens eine zentrale
Rolle. Der Mensch fühlt sich unglücklich und glaubt, dass er vom Partner
geliebt werden muss, also von ihm Liebe erhalten muss, um glücklich zu sein;
oder man ist unglücklich, weil er vom Partner nicht ausreichend Liebe bekommt.
Die Liebe wird als
eine Art Tauschware betrachtet, die zudem eine Mangelware ist, so dass die
meisten Menschen unter den gegebenen soziokulturellen Bedingungen an der Liebe
wie an einem kostbaren Fetisch kleben und bei dieser psychischen Verrenkung
diverse negative Gefühle wie Eifersucht, Neid, Minderwertigkeit entwickeln, mit
denen sie dann ein Leben lang hadern. Was dabei auf der Strecke blieb, ist die
Liebe selbst.
Die Liebe ist ein
psychomentaler Zustand der Seelenreife. Der Mensch muss nicht von einer anderen
Person geliebt werden, um glücklich zu sein und er kann es auch nicht. Vielmehr
muss sich der Mensch zuallererst selbst bedingungslos, mit allen positiven und
negativen Eigenschaften lieben und diese Liebe dann auf andere Menschen
ausstrahlen. Da die Liebe noch mehr Liebe anzieht, werden sich genügend
Menschen finden, die diese bedingungslose Liebe, die aus einer zufriedenen und
glücklichen Person ausströmt, empfangen und erwidern. Ist ein Mensch von sich
aus zerrissen und von niederen Angstgefühlen getrieben, dann vermag auch eine
noch so große Liebe nicht, ihn auf Dauer glücklich und zufrieden zu machen.
Jeder Mensch muss
daher lernen, die Liebe zuerst in sich selbst zu generieren – die
widerstrebenden Gefühle seiner Psyche in Harmonie zu bringen. Eine wichtige Erkenntnis,
die jeder Mensch auf dieser Erde macht, ist, dass es eine vollkommene Liebe zu
zweit im physischen Körper nicht möglich ist, da der Mensch im inkarnierten
Zustand energetisch getrennt ist und sich unweigerlich einsam fühlen muss, auch
wenn er nie alleine ist: Seine entkörperten Seelengeschwister stehen in einem
unablässigen Kontakt mit ihm und vermitteln ihm eine transzendente Liebe, die
er während der wenigen lumpigen Jahre auf der Erde als eine unerfüllbare
Sehnsucht nach dem verlorenen Astralparadies erfährt.
Aus dieser knappen
Abhandlung der Liebe ersehen wir, wie falsch die meisten psychischen Phänomene
verstanden werden und wie ungenügend ihre sprachliche Darstellung ist. Nimmt
man die Sprachen mit dem größten Wortschatz wie Englisch und Italienisch und
untersucht man dort alle Begriffe, die Gefühle und andere psychischen Zustände
und Erfahrungen wiedergeben, dann wird man rasch feststellen, dass sogar solche
Kultursprachen nicht sehr viele Begriffe vorzuweisen haben, die den großen
Bereich der Psyche ausreichend abdecken. Zudem sind die meisten Begriffe
ungeeignet, die extrem dynamische, flüchtige Natur der Gefühle richtig zu
erfassen. Das liegt zum einen darin, dass der menschliche Verstand extrem
konservativ ist und jedwede Veränderung, vor allem solche psychischer Natur,
fürchtet. Aus diesem Grund produziert er diverse angstbedingte Auffassungen und
Empfehlungen, wie man die Gefühle zähmen und beständiger machen sollte.
Auch wenn diese
Bemühungen zum Scheitern verurteilt sind, wie das Leben immer wieder beweist
und in vielen literarischen und anderen Kunstwerken auf überzeugende Weise
gezeigt wird, so pocht der Verstand weiterhin hartnäckig auf seine
Glaubenssätze, wie die Gefühle sein sollten, und legt keinen Wert darauf zu
erforschen, wie die Gefühle als astral-energetische Phänomene wirklich sind.
Diese angstbedingte Selbstzensur erklärt, warum der unerschöpfliche Bereich der
Gefühle in begrifflicher Hinsicht von allen Sprachen so stiefmütterlich
behandelt wird. Der gnostische Wert einer solchen verbalen Darstellung der
Psyche ist sehr gering.